SPORTOWE AMBICJE – CO SKŁANIA LUDZI DO PODEJMOWANIA WYZWAŃ?

09 październik / Motywacja

Sport wiąże się z podejmowaniem wyzwań i pracą nad samym sobą. Pokonywanie swoich słabości obecne jest w każdej dyscyplinie – piłce nożnej, sportach walki, kulturystyce czy pływaniu. Są jednak tacy, którym nie wystarczają wyzwania stawiane przez sport w standardowym wydaniu i decydują się na zwiększenie intensywności walki z samym sobą. Przykładem takiej osoby jest Sebastian Karaś, który wpław przepłynął dystans 100km w…Morzu Bałtyckim.

- Decyzję o tej próbie podjąłem mniej więcej trzy tygodnie po udanym przepłynięciu kanału La Manche – tłumaczy Sebastian Karaś – Zrobiłem to w 2015 roku, ale od razu wiedziałem, że stać mnie na więcej, że dam sobie radę na dłuższym dystansie. Czułem, że jestem w stanie zmierzyć się z jeszcze trudniejszymi warunkami.

Chęć pokonania własnych ograniczeń pojawiła się więc zaraz po, wydawałoby się, sprawdzeniu swoich możliwości do maksimum i przepłynięciu wpław z Francji do Anglii. Skąd u osoby, która dopiero co wyszła zwycięsko z próby charakteru, wzięła się determinacja by przesunąć swoje granice jeszcze dalej?

- Przede wszystkim, chciałem być pierwszym człowiekiem na świecie, który przepłynie 100 kilometrów po Morzu Bałtyckim. Jest to niezwykle trudne morze, z bardzo specyficzną, krótką falą. Przepłynięcie takiego dystansu na tym akwenie jest bardzo skomplikowane – można to zrobić w jeziorze, na basenie, ale w momencie wejścia do wody morskiej, jest to zupełnie coś innego. – tłumaczy wyjątkowość tego wyzwania pływak. Motywacja płynąca z chęci dokonania czegoś wyjątkowego i pokazania się z najlepszej strony pozwoliła przepłynąć stukilometrowy dystans -  Kanał La Manche przepłynęło już trochę osób, nawet kilku Polaków, więc czułem potrzebę, żeby tutaj być pierwszym. Wiedziałem, że to jest duże wyzwanie, ale jestem świadom swoich umiejętności, swojego przygotowania i wiedziałem, że nie jest to coś z czym sobie w ostatecznym rozrachunku nie poradzę.

Sport w wydaniu ekstremalnym, jakim są pływackie maratony na otwartym akwenie, pozwala sprawdzić siebie i swoje możliwości. Wyzwanie postawione przed sobą, niezależnie od tego jak pozornie nierealnym mogłoby się wydawać, stanowi doskonały pretekst do treningów i ciągłej pracy nad sobą. Wyzwania sportowe tego typu nie zawsze stanowią jednak wyłącznie cel wynikający z dużych ambicji.

- Moje ostatnie dwa wyczyny były połączone też z akcją charytatywną, więc nie była to wyłącznie kwestia ambicyjna. Oczywiście, ważne było, że mogłem realizować swoje cele, ale możliwość połączenia tego z pomocą dwóm osobom – Magdzie i Jaśkowi, podopiecznym fundacji „Zdążyć z pomocą”, była dla mnie nie mniej istotna. To była podwójna satysfakcja, bo oprócz szczęścia związanego z byciem tym pierwszym człowiekiem, który przepłynął taki dystans po Bałtyku, miałem możliwość również przyczynić się do zbierania przez fundację pieniędzy na rehabilitację. Z jednej strony cel sportowy, ale cieszę się, że nie robiłem tego wyłącznie dla siebie – tłumaczy Sebastian Karaś.